"Gdy nadzieja w zenicie,
sen w purpurze o błękicie
wyniesion tańczy na szczycie
przypominając jej lice.
Oczy otwarte o świcie,
w pamięci blade źrenice,
a gdy dni po cichu liczę
znów pominam na jej lice.
Gdy ustaje serca bicie,
w spojrzeniu odchodzi życie,
do snu podnoszę kotwicę
marząc, że wyśnię twe lice."
sobota, 30 kwietnia 2011
środa, 27 kwietnia 2011
"Na powrót słowa"
"Płomień stłumiony.
Nie mogłem temu zapobiec.
Posłusznie wracam w twe ramiony.
Powiedz mi, Władczyni Nocy, powiedz
czy myślisz, że mogłem coś zmienić?
Od początku na klęskę skazany
potrafiłem szczęście cenić
każdego dnia zaślepiany.
Podjąłem swoją decyzję i moje powiedziałem zdanie.
W twe zimne objęcia padam podle twojej woli,
skończyłem łganie
i od dziś umieram powoli."
Nie mogłem temu zapobiec.
Posłusznie wracam w twe ramiony.
Powiedz mi, Władczyni Nocy, powiedz
czy myślisz, że mogłem coś zmienić?
Od początku na klęskę skazany
potrafiłem szczęście cenić
każdego dnia zaślepiany.
Podjąłem swoją decyzję i moje powiedziałem zdanie.
W twe zimne objęcia padam podle twojej woli,
skończyłem łganie
i od dziś umieram powoli."
wtorek, 19 kwietnia 2011
"Niemoc"
"Jak kwiat bursztynowy na niebie,
wysoko, ponad zasięgiem płonie.
Ja łudzę się mówiąc do Ciebie,
wyciągam w twą stronę me dłonie.
Jak pośród cierni czeluści obraz purpury
traci przez cierpienie
swoje błękitne kontury
i szkarłatne znaczenie.
Jak lilia na niewzruszonej tafli jeziora,
proszę, wysłuchaj kochanie,
że bije dla Ciebie każda mego serca komora,
nim z żalu bić przestanie."
wysoko, ponad zasięgiem płonie.
Ja łudzę się mówiąc do Ciebie,
wyciągam w twą stronę me dłonie.
Jak pośród cierni czeluści obraz purpury
traci przez cierpienie
swoje błękitne kontury
i szkarłatne znaczenie.
Jak lilia na niewzruszonej tafli jeziora,
proszę, wysłuchaj kochanie,
że bije dla Ciebie każda mego serca komora,
nim z żalu bić przestanie."
"O Lilio Czystości"
Napisałem kiedyś wiersz o tej samej nazwie, ale usunąłem go i długi czas czułem, że muszę napisać coś do Lilii. W końcu się zebrałem i powiedziałem, co myślę. A co.
"Wiem, że nie istniejesz,
lecz gdy słyszę jak się śmiejesz
coś się we mnie otwiera,
coś od środka mną sponiewiera
i mówi jak bardzo Cię potrzebuje
i jak absurdalne są kłamstwa, które do Ciebie czuję.
Wiem, że nie dotrze do Ciebie moje wyznanie,
lecz proszę, posłuchaj kochanie
o łące pełnej czarno-białych kwiatów
o niebie pełnym szarych ptaków
o tańczących parach bezrysych ludzi
i o tym, na co poeta w czerni się łudzi.
Wiem, że jesteś tam, gdzie ja pójść nie miałem odwagi,
lecz nie wytrzymam dłużej uczuć nawału plagi.
W końcu kłamstwa mnie pochłoną
i zniszczą Bramę Przestrzeni wraz z jej osłoną,
a wtedy, o Lilio Czystości,
spotkamy się w Przestrzeni Nicości."
"Wiem, że nie istniejesz,
lecz gdy słyszę jak się śmiejesz
coś się we mnie otwiera,
coś od środka mną sponiewiera
i mówi jak bardzo Cię potrzebuje
i jak absurdalne są kłamstwa, które do Ciebie czuję.
Wiem, że nie dotrze do Ciebie moje wyznanie,
lecz proszę, posłuchaj kochanie
o łące pełnej czarno-białych kwiatów
o niebie pełnym szarych ptaków
o tańczących parach bezrysych ludzi
i o tym, na co poeta w czerni się łudzi.
Wiem, że jesteś tam, gdzie ja pójść nie miałem odwagi,
lecz nie wytrzymam dłużej uczuć nawału plagi.
W końcu kłamstwa mnie pochłoną
i zniszczą Bramę Przestrzeni wraz z jej osłoną,
a wtedy, o Lilio Czystości,
spotkamy się w Przestrzeni Nicości."
środa, 13 kwietnia 2011
"Wydźwięk grafitu"
Pierwsze cztery wersy czytam wolno. Bardzo wolno.
Następne cztery czytam prawie na jednym tchu.
A pozostałe cztery czytam tak, by budowały klimat, ale bez muzyki albo przeczytania własno...ustnie trudno będzie mi wyjaśnić jaki to klimat, więc zdaję się na wyczucie czytelnika.
"Gdy jedwabne słowo czernią płonie
kwasem żółto wonne blade dłonie.
Postawione pytanie, czy będzie mi dane
zapomnieć już dawno zapomniane?
Zrodzona bez powodu i z powodów miliona
śmiertelna choroba, nieuzasadniona
i okryta czeluścią tajemnicy
kruchych, bladych licy.
Zadając ból z każdym tchnieniem
wypala życie z każdym tęsknym jej dotyku serca uderzeniem
i cicho przy tym szepcze wilgotnymi ustami o doskonałości
obiektu mojej czarnej, nikłej i pożałowania godnej miłości."
Następne cztery czytam prawie na jednym tchu.
A pozostałe cztery czytam tak, by budowały klimat, ale bez muzyki albo przeczytania własno...ustnie trudno będzie mi wyjaśnić jaki to klimat, więc zdaję się na wyczucie czytelnika.
"Gdy jedwabne słowo czernią płonie
kwasem żółto wonne blade dłonie.
Postawione pytanie, czy będzie mi dane
zapomnieć już dawno zapomniane?
Zrodzona bez powodu i z powodów miliona
śmiertelna choroba, nieuzasadniona
i okryta czeluścią tajemnicy
kruchych, bladych licy.
Zadając ból z każdym tchnieniem
wypala życie z każdym tęsknym jej dotyku serca uderzeniem
i cicho przy tym szepcze wilgotnymi ustami o doskonałości
obiektu mojej czarnej, nikłej i pożałowania godnej miłości."
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
"Nieśmiertelny Ogień cz.2"
Można powiedzieć, że to dalszy ciąg wiersza o cieple. Taka sama długość.
"Nosił za sobą cierpienie,
lecz zostawiał marzenie.
Spłonąwszy doprowadził znów,
do wypalenia moich snów.
Teraz nie mam już niczego,
znów zostawił mnie samego.
Bez ognia, weny, natchnienia
i bez punktu odniesienia.
Zastał nadziei pełnego,
zostawił wypalonego.
Mimo, że byłem świadomy,
mimo, że niezaślepiony,
nie mogłem niczego zmienić.
Potrafiłem szczęście cenić.
Dlatego trwoży na co dzień,
wieczny, Nieśmiertelny Ogień."
"Nosił za sobą cierpienie,
lecz zostawiał marzenie.
Spłonąwszy doprowadził znów,
do wypalenia moich snów.
Teraz nie mam już niczego,
znów zostawił mnie samego.
Bez ognia, weny, natchnienia
i bez punktu odniesienia.
Zastał nadziei pełnego,
zostawił wypalonego.
Mimo, że byłem świadomy,
mimo, że niezaślepiony,
nie mogłem niczego zmienić.
Potrafiłem szczęście cenić.
Dlatego trwoży na co dzień,
wieczny, Nieśmiertelny Ogień."
piątek, 8 kwietnia 2011
Forum.
Kumpel prosił mnie, żebym trąbił o tym forum i tak też robię. Świetna sprawa i kiedy znajdę czas zarejestruję się i pospamuję, do czego zachęcam także was.
http://www.psychopoezja.fora.pl/
http://www.psychopoezja.fora.pl/
czwartek, 7 kwietnia 2011
"Czysta forma nieosiągalnego piękna"
"Zarysowany w objęciach niesprawy,
nikły jak poranek, zapach kawy
unosi się nad kolidującą z zimną pierzyną
ekscytacją rozgrzaną dziewczyną.
Jak płatek stokrotki blada, jak maku piętnem zarumieniona
błękitu barwą określona i w błękicie odnaleziona.
Leży, uśmiechając się kącikiem blado szkarłatnych ust
w połowie drogi z krainy snów.
Gdy granica tajemnicy urośnie do chęci jej poznania
wzbudzi jednym słowem magię pożądania.
Oto czysta forma piękna nieosiągalnego.
Wizja snu, niespełnionego."
nikły jak poranek, zapach kawy
unosi się nad kolidującą z zimną pierzyną
ekscytacją rozgrzaną dziewczyną.
Jak płatek stokrotki blada, jak maku piętnem zarumieniona
błękitu barwą określona i w błękicie odnaleziona.
Leży, uśmiechając się kącikiem blado szkarłatnych ust
w połowie drogi z krainy snów.
Gdy granica tajemnicy urośnie do chęci jej poznania
wzbudzi jednym słowem magię pożądania.
Oto czysta forma piękna nieosiągalnego.
Wizja snu, niespełnionego."
środa, 6 kwietnia 2011
"Nieśmiertelny Ogień"
Głoskowiec. Najbardziej podoba mi się w nim drugie znaczenie, do którego szukania zachęcam.
"Przeplatany sprzecznościami,
tańczący między iskrami,
mieni się królewskim blaskiem,
wyraża szeptem i wrzaskiem,
przerażający na co dzień,
wieczny, Nieśmiertelny Ogień.
Słowami nieopisane
płonie, piękno niezachwiane.
Niczym niekontrolowany,
na klęskę odgórnie skazany.
Płonie w sercach wszystkich ludzi,
płonie, póki ich nie zgubi.
Wiedząc, że on często parzy,
ogół nadal o nim marzy.
Zapytajmy się czy warto,
wzniecić go, gdy w sercu martwo?"
wtorek, 5 kwietnia 2011
"Koniec"
Tak sobie nazwałem, bo sporo dla mnie znaczy ten wiersz.
"Oddalona o czas odległości nieprzeniknionych,
gdzieś śpi, królewna o walorach nieokreślonych.
Całymi dniami układałem o niej wersety,
lecz zapomniałem, że poznać ja nie dla mnie, niestety.
Zawsze myślałem, że gdy ruszę głową,
opiszę doskonałość osobową.
Zawsze myślałem, że mogę polegać na wspomnień mocach,
lecz zapomniałem, że nie miałem odwagi utkwić moje oczy w jej oczach.
Jeśli ktoś mnie spyta, czy czegoś żałuję,
odpowiem bez zastanowienia, że tylko tego co czuję.
Mimo, że chciałbym zmienić nawet najmniejsze słowa,
nie chcę znów zaczynać od nowa.
Mimo, że jesteś refrenem myśli mych,
chciałbym stłumić moc twych szeptów złych.
Chciałbym móc,
po prostu przestać czuć..."
Przelane emocje.
"Oddalona o czas odległości nieprzeniknionych,
gdzieś śpi, królewna o walorach nieokreślonych.
Całymi dniami układałem o niej wersety,
lecz zapomniałem, że poznać ja nie dla mnie, niestety.
Zawsze myślałem, że gdy ruszę głową,
opiszę doskonałość osobową.
Zawsze myślałem, że mogę polegać na wspomnień mocach,
lecz zapomniałem, że nie miałem odwagi utkwić moje oczy w jej oczach.
Jeśli ktoś mnie spyta, czy czegoś żałuję,
odpowiem bez zastanowienia, że tylko tego co czuję.
Mimo, że chciałbym zmienić nawet najmniejsze słowa,
nie chcę znów zaczynać od nowa.
Mimo, że jesteś refrenem myśli mych,
chciałbym stłumić moc twych szeptów złych.
Chciałbym móc,
po prostu przestać czuć..."
Przelane emocje.
"Pokój pełen klatek"
"Gdzieś daleko, pod osłoną nocy,
gdzie nie dotarły jeszcze ludzkie oczy,
w miejscu bez współrzędnych,
w krainie wizji sennych,
znajduje się mały pokój pułapek.
Pokój pełen klatek.
Na drzwiach każdej z klatek kłódka żelazna,
lecz z klatek nie ma wyjścia, więc kłódka nieważna.
Mimo iż drzwi otwarte, a kłódka niezamknięta,
więźniowie siedzą w środku niczym na rzeź idące bydlęta.
Przez pokoju pułapek drzwi,
co kilka dni,
by nieść wybawienie z wolnością wraz,
przechodzi Ojciec Czas.
Raz po raz,
zabiera ze sobą jednego z nas.
Może pewnego dnia zabierze mnie ze sobą,
bym przestał dzielić klatkę z trwogą?"
gdzie nie dotarły jeszcze ludzkie oczy,
w miejscu bez współrzędnych,
w krainie wizji sennych,
znajduje się mały pokój pułapek.
Pokój pełen klatek.
Na drzwiach każdej z klatek kłódka żelazna,
lecz z klatek nie ma wyjścia, więc kłódka nieważna.
Mimo iż drzwi otwarte, a kłódka niezamknięta,
więźniowie siedzą w środku niczym na rzeź idące bydlęta.
Przez pokoju pułapek drzwi,
co kilka dni,
by nieść wybawienie z wolnością wraz,
przechodzi Ojciec Czas.
Raz po raz,
zabiera ze sobą jednego z nas.
Może pewnego dnia zabierze mnie ze sobą,
bym przestał dzielić klatkę z trwogą?"
"Czarno-biała łąka"
To nie miał być miłosny, ale...
"Wypracowałem sam w sobie
perfekcyjne fobie.
Od kiedy strach z nadzieją zamieniłem miejscami,
wizja ciemności chodzi moimi scieżkami.
Zaczynam wszystko rozumieć, zaczynam widzieć Bramy.
Lękiem spętany.
Czarnobiała łąka.
Zbyt długo trwa ta rozłąka.
Gdzie jest ten jeden purpurowy kwiat?
Ten kwiat, na którym opieram swój świat?
Idealny, blondwłosy kwiat,
który niszczy mnie od lat.
Chcę, skarbie, poznać zdanie twe i chcę,
zaakceptować je.
Bo twoje imię, stokrotko,
brzmi w moich myślach tak słodko...
To Twoje imię goi moje rany, ja
jestem w Tobie zakochany."
...tak wyszło i twórca mówi, że mu się spodobało. :D
"Wypracowałem sam w sobie
perfekcyjne fobie.
Od kiedy strach z nadzieją zamieniłem miejscami,
wizja ciemności chodzi moimi scieżkami.
Zaczynam wszystko rozumieć, zaczynam widzieć Bramy.
Lękiem spętany.
Czarnobiała łąka.
Zbyt długo trwa ta rozłąka.
Gdzie jest ten jeden purpurowy kwiat?
Ten kwiat, na którym opieram swój świat?
Idealny, blondwłosy kwiat,
który niszczy mnie od lat.
Chcę, skarbie, poznać zdanie twe i chcę,
zaakceptować je.
Bo twoje imię, stokrotko,
brzmi w moich myślach tak słodko...
To Twoje imię goi moje rany, ja
jestem w Tobie zakochany."
...tak wyszło i twórca mówi, że mu się spodobało. :D
"Sen"
"Nie ma niczego innego,
tak realnego i nieprawdziwego.
Gdy pragnienie się obrazuje,
prawda iluzji miejsca ustępuje.
Nie bój się wtedy zwiedzać niesamowite włości,
paradoksalnej rzeczywistości, bo
Nie ma niczego innego,
tak absurdalnego.
W krainie przeplatanej pragnieniami
fakty mienią się sprzecznościami.
Mimo, iż pełna kokieterii,
wyjęta jest spod materii.
Nie ma niczego innego,
zarazem tak kochanego i strasznego.
Zamiast się zeń śmiać,
powinniśmy się go bać.
Kiedy widzimy niekontrolowane obrazy
niczym piętno psychicznej skazy,
czy powinniśmy oddawać się w pełni, niemożliwej do interpretacji,
ciemnozielonej abominacji?"
tak realnego i nieprawdziwego.
Gdy pragnienie się obrazuje,
prawda iluzji miejsca ustępuje.
Nie bój się wtedy zwiedzać niesamowite włości,
paradoksalnej rzeczywistości, bo
Nie ma niczego innego,
tak absurdalnego.
W krainie przeplatanej pragnieniami
fakty mienią się sprzecznościami.
Mimo, iż pełna kokieterii,
wyjęta jest spod materii.
Nie ma niczego innego,
zarazem tak kochanego i strasznego.
Zamiast się zeń śmiać,
powinniśmy się go bać.
Kiedy widzimy niekontrolowane obrazy
niczym piętno psychicznej skazy,
czy powinniśmy oddawać się w pełni, niemożliwej do interpretacji,
ciemnozielonej abominacji?"
"Chwila"
"Gdy odejdzie dzień,
gdy światło spowije cień,
gry mrok
stłumi twój krok,
gdy w sferze marzeń
dojdzie do skażeń.
Niech przyjdzie ta chwila,
chwila boska i miła,
niech przyjdzie i zrozumie,
niech przyjdzie i mrok przegnać umie.
Niech chwila przyzwie słodkie złudzenia
i niech przez chwilę otoczą Cię marzenia.
Życzę Ci, by chwila trwała wiecznie,
bo gdy minie znowu zaczniesz krążyć we śnie.
Wtedy, tylko po to by uciec ludzkim sykom,
przywołasz ciszę muzyką.
Niech przyjdzie ta chwila,
chwila boska i miła,
niech przyjdzie i zrozumie,
niech przyjdzie i mrok przegnać umie.
Pośród zgiełku cienia,
staraj się tworzyć dla chwili dobre wspomnienia.
Nie doszukuj się głębszego znaczenia,
nie szukaj w niej powodu do istnienia.
Nim świat pogrąży się w ciemności,
ciesz się po prostu pustym uczuciem radości.
Niech przyjdzie ta chwila,
chwila boska i miła,
niech przyjdzie i zrozumie,
niech przyjdzie i mrok przegnać umie."
gdy światło spowije cień,
gry mrok
stłumi twój krok,
gdy w sferze marzeń
dojdzie do skażeń.
Niech przyjdzie ta chwila,
chwila boska i miła,
niech przyjdzie i zrozumie,
niech przyjdzie i mrok przegnać umie.
Niech chwila przyzwie słodkie złudzenia
i niech przez chwilę otoczą Cię marzenia.
Życzę Ci, by chwila trwała wiecznie,
bo gdy minie znowu zaczniesz krążyć we śnie.
Wtedy, tylko po to by uciec ludzkim sykom,
przywołasz ciszę muzyką.
Niech przyjdzie ta chwila,
chwila boska i miła,
niech przyjdzie i zrozumie,
niech przyjdzie i mrok przegnać umie.
Pośród zgiełku cienia,
staraj się tworzyć dla chwili dobre wspomnienia.
Nie doszukuj się głębszego znaczenia,
nie szukaj w niej powodu do istnienia.
Nim świat pogrąży się w ciemności,
ciesz się po prostu pustym uczuciem radości.
Niech przyjdzie ta chwila,
chwila boska i miła,
niech przyjdzie i zrozumie,
niech przyjdzie i mrok przegnać umie."
"Muzyka"
Świetny temat, bardzo mi się podoba. Tutaj pragnę podziękować pewnemu fruwającemu zwierzątku. To dzięki tej osobie napisałem ten wiersz, to ta osoba wzięła mnie za rękę niczym dzieciaka i przeprowadziła przez ścieżki muzyki. Ufam, że z czasem dokończymy podróż. Pozdro dla Ciebie, kotku.
"Poczuj, jak iści się muzyka,
niech słowa niosą Cię ku fali,
W dźwięku oddycha rytmika,
poczuj, jak rytm ją doskonali.
Zrozum, dlaczego wszystko jest kolorowe,
niech muzyka porwie Cię w objęcia,
Ta muzyka potrafi odebrać mowę.
Zastanów się nad tym, o czym do tej pory nie miałaś pojęcia.
Widzisz? Wszystko nabiera znaczenia!
Pozwól, by uniósły się twoje dłonie,
czy tak nie jest prościej? Gdy świat istnieje z natchnienia?
Niech tlen zatem wokół nas spłonie!
Zatańczmy po raz ostatni,
niech świat ziści rolę pojednania.
Zatańczmy po raz ostatni,
niech ludzie zrozumieją błąd ignorowania."
"Poczuj, jak iści się muzyka,
niech słowa niosą Cię ku fali,
W dźwięku oddycha rytmika,
poczuj, jak rytm ją doskonali.
Zrozum, dlaczego wszystko jest kolorowe,
niech muzyka porwie Cię w objęcia,
Ta muzyka potrafi odebrać mowę.
Zastanów się nad tym, o czym do tej pory nie miałaś pojęcia.
Widzisz? Wszystko nabiera znaczenia!
Pozwól, by uniósły się twoje dłonie,
czy tak nie jest prościej? Gdy świat istnieje z natchnienia?
Niech tlen zatem wokół nas spłonie!
Zatańczmy po raz ostatni,
niech świat ziści rolę pojednania.
Zatańczmy po raz ostatni,
niech ludzie zrozumieją błąd ignorowania."
"Szmaragdowa Gwardia"
Tekst do gry, na temat organizacji stworzonej z inicjatywy graczy. Super się z wami grało, pozdrowienia dla was wszystkich, dla całego serwera Arymateya v3! :]
"Stoją pośród lasu ciemności,
Protektorzy, co nie znają litości.
Są na każde lasu zawołanie,
uważaj, co robisz w lesie, Mieszczanie.
Dopóki ostrożny i lasu nie niszczy,
każdy jest bezpieczny pośród zielonych zgliszczy.
Lecz kiedy gniew lasu przebudzić,
łowcy przybędą zapał destrukcji ostudzić.
Znajdą zagrożenie ciszej niźli spadający liść się poruszając,
póki możesz, uciekaj z lasu, niczym zając!
Szmaragdowa Gwardia niczym kolec róży,
stanie przeciw temu, kto spokój zieleni zburzy.
Więc jeśli nie jesteś pewien słuszności swoich zamiarów,
unikaj terenu Pramatki Darów.
Pamiętaj, Mieszczanie,
jeśli zniszczysz las, starości dożyć nie będzie Ci dane,
ponieważ w lesie nigdy nie jesteś sam.
Ja nad spokojem mojej róży, niczym kolec, zawsze czuwam."
"Stoją pośród lasu ciemności,
Protektorzy, co nie znają litości.
Są na każde lasu zawołanie,
uważaj, co robisz w lesie, Mieszczanie.
Dopóki ostrożny i lasu nie niszczy,
każdy jest bezpieczny pośród zielonych zgliszczy.
Lecz kiedy gniew lasu przebudzić,
łowcy przybędą zapał destrukcji ostudzić.
Znajdą zagrożenie ciszej niźli spadający liść się poruszając,
póki możesz, uciekaj z lasu, niczym zając!
Szmaragdowa Gwardia niczym kolec róży,
stanie przeciw temu, kto spokój zieleni zburzy.
Więc jeśli nie jesteś pewien słuszności swoich zamiarów,
unikaj terenu Pramatki Darów.
Pamiętaj, Mieszczanie,
jeśli zniszczysz las, starości dożyć nie będzie Ci dane,
ponieważ w lesie nigdy nie jesteś sam.
Ja nad spokojem mojej róży, niczym kolec, zawsze czuwam."
"Tajemnica"
W gronie inteligentnych ludzi, gdzie każdy ma zbyt wysokie o sobie mniemanie, gdzie nikt nie przyjmuje krytyki, ja znów siadam do pisania.
"Pod zasłoną słów ukryła się tajemnica.
Tajemnica bycia.
Tajemnica o Mnie i o Tobie.
O tym, co masz na sobie.
Tajemnica o życiu i ciemności.
O śmierci i jasności.
Tajemnica życia.
Tajemnica o chęci i radości.
O smutku i względności.
Tajemnica o tym, co sobie wyobraziłem.
O tym, dlaczego to zrobiłem.
Tajemnica o moim stosunku do ludzi.
O tym, co mnie ze snu zbudzi.
Tajemnica o tym, co stworzone i o tym, co niestworzone.
O tym, dlaczego jest to zrobione.
Tajemnica o tym, co opisane i o tym, czego się opisać nie da.
Pod zasłoną słów siedzi dobrze ukryta, moja potrzeba.
Oby na wieki tam zakopana, siedziała tajemnica zasrana."
"Opis"
Smęt. Zdołowany poeta chyba nie jest dobrym poetą.
"Coś we mnie pękło. Znów, coś się zepsuło.
Nic nie jest takim, jakim być powinno, jakim dawniej było.
Nie raduje to, co powinno radować, to, co zwykło wszystkich radować.
Nawet ludzie, znowu, przestali mnie denerwować.
Zacząłem ich ignorować, wszystkie słowa i emocje w sobie chować...
Siedzę myślami na w pół w eterze,
znowu, piszę wiersze o tej niewzględnie ponurej sferze.
Szukam natchnienia w wymyślonych niestworzeniach,
znowu błądze po nie moich wspomnieniach.
Są takie chwile, kiedy nic nie ma znaczenia.
Chwile, w których mój oddech jest od niechcenia.
Coś spowodowalo kolizję świadomości,
coś umknęło tej domniemanej światłosci,
coś ją oszukało, bezczelnie sobie z niej zażartowało.
Śmieje się ze mnie. Niemal to słyszę. Zakłuca moją ciszę.
Czy tylko ja to czuję? Otaczające nas zewsząd macki eteru,
dłonie nienawiści przesycające entropiczną niezgodnością wszystko, czego się dotkną?
Pierdolone, umierajace chyba z zawisci, oczy zarażające wątpliwością.
To wszystko skłania mnie do konkluzji,
znów ten sam stan i te same wnioski, powrót do tego samego.
Tego samego stanu, bardzo spokojnego, bardzo smętnego.
Znów rodzi się to samo pytanie - po co i w jakim celu,
nadal w tym brniemy, mój przyjacielu?"
"Coś we mnie pękło. Znów, coś się zepsuło.
Nic nie jest takim, jakim być powinno, jakim dawniej było.
Nie raduje to, co powinno radować, to, co zwykło wszystkich radować.
Nawet ludzie, znowu, przestali mnie denerwować.
Zacząłem ich ignorować, wszystkie słowa i emocje w sobie chować...
Siedzę myślami na w pół w eterze,
znowu, piszę wiersze o tej niewzględnie ponurej sferze.
Szukam natchnienia w wymyślonych niestworzeniach,
znowu błądze po nie moich wspomnieniach.
Są takie chwile, kiedy nic nie ma znaczenia.
Chwile, w których mój oddech jest od niechcenia.
Coś spowodowalo kolizję świadomości,
coś umknęło tej domniemanej światłosci,
coś ją oszukało, bezczelnie sobie z niej zażartowało.
Śmieje się ze mnie. Niemal to słyszę. Zakłuca moją ciszę.
Czy tylko ja to czuję? Otaczające nas zewsząd macki eteru,
dłonie nienawiści przesycające entropiczną niezgodnością wszystko, czego się dotkną?
Pierdolone, umierajace chyba z zawisci, oczy zarażające wątpliwością.
To wszystko skłania mnie do konkluzji,
znów ten sam stan i te same wnioski, powrót do tego samego.
Tego samego stanu, bardzo spokojnego, bardzo smętnego.
Znów rodzi się to samo pytanie - po co i w jakim celu,
nadal w tym brniemy, mój przyjacielu?"
"Szmaragdowe Oczy"
Zobaczyłem w tramwaju, kiedy wracałem ze szkoły, dziewczynę o pięknych, zielonych oczyskach. Wiedziony jakimś takim impulsem wziąłem swój notesik i długopis i... zacząłem pisać.
"Siedzi przede mną w tramwaju i kusi szmaragdowymi oczyma.
Piękna Dziewczyna.
Niewiele ma wprawdzie do powiedzenia,
ale to przecież nie scena.
Może milczeć, może wzdychać.
Ale niech się nie waży oczu zamykać.
Chyba nie po to najpierw jęła mnie kusić,
żeby teraz płomień zdusić?
No to po co oczy zamyka Dziewczyna?
Niech mnie kusi tymi szmaragdowymi oczyma.
Proszę, kochana, otwórz oczy.
Nie pozwól pożreć mnie Nocy ...
Chciałbym wiecznie patrzeć w te oczy.
Proszę, nie pozwól pożreć mnie Nocy.
Każde mrugnięcie jest jak w Nocy objęcia mnie pchnięcie.
Każde wzroku odwrócenie niemalże przyprawia mnie o cierpienie.
Widzę już cienie.
Zabiorą mnie wkrótce,
więc pozwól mi spojrzeć Ci w oczy, błagam ...
Spójrz, już w objęcia Nocy spadam.
Nie zamykaj tych oczu dla mnie,
nie pozwól utopić mnie w ciszy fontannie ..."
"Siedzi przede mną w tramwaju i kusi szmaragdowymi oczyma.
Piękna Dziewczyna.
Niewiele ma wprawdzie do powiedzenia,
ale to przecież nie scena.
Może milczeć, może wzdychać.
Ale niech się nie waży oczu zamykać.
Chyba nie po to najpierw jęła mnie kusić,
żeby teraz płomień zdusić?
No to po co oczy zamyka Dziewczyna?
Niech mnie kusi tymi szmaragdowymi oczyma.
Proszę, kochana, otwórz oczy.
Nie pozwól pożreć mnie Nocy ...
Chciałbym wiecznie patrzeć w te oczy.
Proszę, nie pozwól pożreć mnie Nocy.
Każde mrugnięcie jest jak w Nocy objęcia mnie pchnięcie.
Każde wzroku odwrócenie niemalże przyprawia mnie o cierpienie.
Widzę już cienie.
Zabiorą mnie wkrótce,
więc pozwól mi spojrzeć Ci w oczy, błagam ...
Spójrz, już w objęcia Nocy spadam.
Nie zamykaj tych oczu dla mnie,
nie pozwól utopić mnie w ciszy fontannie ..."
"Pie***lę was szczerze"
Pisałem to z czystej woli napisania czego zabawnego, nie chciałem nikogo urazić... przynajmniej nie głęboko. :P
Dużo wulgaryzmów, ostrzegam.
"Ja? Ja mam na bani?
A chuj z wszystkimi Wami!
Przestanę ignorować.
Nie będę tolerować.
Pierdolę Wasze kodeksy, sami gdzieś je macie,
więc dlaczego ich przestrzegania ode mnie wymagacie?
Wszyscy bez sensu pierdolicie.
Chyba zbrzydło Wam życie.
Więc dzisiaj mówię otwarcie i szczerze:
Pierdolę ja Was i Wasze pacierze.
Pierdolę Wasze mniej niż gówno warte słowa,
bo dzisiaj zbrzydły mi one od nowa.
Pierdolę to, co robicie,
bo Wy wcale nie myślicie!
Wszystko, najprościej w świecie, zwyczajnie ignorujecie.
Dlaczego ja nie mam ignorować?
Złość przed Wami nadal chować?
Zrobię To. Uwolnię mistyczne zło.
Przyjdzie Wam tedy na ziemi ujrzeć Piekło.
Pan mój, niczym plaga, zstąpi na te ziemie,
wyrżnie jak bydło Wasze głupie plemie!
Wtedy będziecie prosić, błagać, zmawiać pacierze.
A ja powiem jedno: Pierdolę Was szczerze."
Dzięki, L.
Dużo wulgaryzmów, ostrzegam.
"Ja? Ja mam na bani?
A chuj z wszystkimi Wami!
Przestanę ignorować.
Nie będę tolerować.
Pierdolę Wasze kodeksy, sami gdzieś je macie,
więc dlaczego ich przestrzegania ode mnie wymagacie?
Wszyscy bez sensu pierdolicie.
Chyba zbrzydło Wam życie.
Więc dzisiaj mówię otwarcie i szczerze:
Pierdolę ja Was i Wasze pacierze.
Pierdolę Wasze mniej niż gówno warte słowa,
bo dzisiaj zbrzydły mi one od nowa.
Pierdolę to, co robicie,
bo Wy wcale nie myślicie!
Wszystko, najprościej w świecie, zwyczajnie ignorujecie.
Dlaczego ja nie mam ignorować?
Złość przed Wami nadal chować?
Zrobię To. Uwolnię mistyczne zło.
Przyjdzie Wam tedy na ziemi ujrzeć Piekło.
Pan mój, niczym plaga, zstąpi na te ziemie,
wyrżnie jak bydło Wasze głupie plemie!
Wtedy będziecie prosić, błagać, zmawiać pacierze.
A ja powiem jedno: Pierdolę Was szczerze."
Dzięki, L.
"Myśli"
Dosyć pokręcone, przepełnione myślami. Szczerze powiedziawszy to właśnie taki proces myślowy miałem jednego razu i jakoś mnie podkusiło żeby go ująć prozą.
"Samotnie, w ciszy spędzone chwile.
Bezwiednie przywołuje wspomnienia,
staram się tylko te miłe.
Te pełne Radości, a nie te, co o Nicości.
Na przykład długie rozmowy późną Nocą.
Rozważanie nad Istotą.
Poznanie. Emocje. Uczucie.
Świadomość. Zatrucie. Zepsucie.
Wspomnienia powoli zmieniają się w marzenia.
Dlaczego nie mogę uwolnić się od myślenia?
A może zbyt się przejmuję?
Może powinienem ignorować to, co czuję?
Oddać się zatraceniu,
zaprzeczyć myśleniu?
A może w ogóle przestać, podziękować, odejść?
Nie, nie mógłbym zrezygnować z Niej dla śmierci dobrodziejstw.
Nienawidzę tego bytu. Słabego, głupiego.
Ograniczonego.
Do TEGO popchniętego.
Może zabrać Ją ze sobą w eteru objęcia?
Można tam zabrać idee i pojęcia?
A może ... O, mój przystanek. Idę czas marnować.
Może w społeczeństwie poegzystować ...
Ta, pewnie znowu z Nią być będę zmuszony.
Do idei, czystej myśli, mocno wtulony.
I w końcu nie wiem. Czy to wspomnienia, czy marzenia?"
"Samotnie, w ciszy spędzone chwile.
Bezwiednie przywołuje wspomnienia,
staram się tylko te miłe.
Te pełne Radości, a nie te, co o Nicości.
Na przykład długie rozmowy późną Nocą.
Rozważanie nad Istotą.
Poznanie. Emocje. Uczucie.
Świadomość. Zatrucie. Zepsucie.
Wspomnienia powoli zmieniają się w marzenia.
Dlaczego nie mogę uwolnić się od myślenia?
A może zbyt się przejmuję?
Może powinienem ignorować to, co czuję?
Oddać się zatraceniu,
zaprzeczyć myśleniu?
A może w ogóle przestać, podziękować, odejść?
Nie, nie mógłbym zrezygnować z Niej dla śmierci dobrodziejstw.
Nienawidzę tego bytu. Słabego, głupiego.
Ograniczonego.
Do TEGO popchniętego.
Może zabrać Ją ze sobą w eteru objęcia?
Można tam zabrać idee i pojęcia?
A może ... O, mój przystanek. Idę czas marnować.
Może w społeczeństwie poegzystować ...
Ta, pewnie znowu z Nią być będę zmuszony.
Do idei, czystej myśli, mocno wtulony.
I w końcu nie wiem. Czy to wspomnienia, czy marzenia?"
"Przestrzeń"
Dosyć ciężki, można powiedzieć, twór.
"Przestrzeń między materią a wolą istnienia.
Przestrzeń, o której śnią wszystkie Stworzenia.
Ta Przestrzeń egzystuje, ale jej nie ma ...
W Przestrzeni tej cisza cały czas gości.
Tańczy z dźwiękiem tango wolności.
Przestrzeń wręcza Ci ornament czystości ...
Musisz go przyjąć, na palec załozyć.
Ciszy przysięge wierności złożyć.
Taki warunek, egzystencji w Przestrzeni.
Przerwać wstęge zieleni ...
Czy warto zamienić rzekę na zatracenia jezioro?
Czy można porównać ze sobą Ciszę i horror?
Brak zrozumienia, ta ciągła niepewność...
Myślisz, że możesz ignorować inne Stworzenia?
W Bycie zamknięty sam Nim się stajesz,
Chęci Zrozumienia siebie samego zaprzedajesz.
Nie myślisz, bo po co? Lepiej być idiotą.
O dziwo - masz rację. Nie szukaj oświecenia.
Opisz wspomnienia.
Bo skończysz jak ja, pisząc o Chaosie i jego żonie.
Przestrzeni, która Cię i tak nie pochłonie ...
Bo to jest warunek egzystencji w Przestrzeni.
Przerwać pieprzoną wstęgę zieleni ...
Jak? - Ja się pytam, Byt może decydować?
Od kiedy jest Mu pisane swoje wstęgi malować?
Nie Jego to sprawa! Niech tylko żyje!
Dlaczego pozwoliłeś Mu ingerować?
W losy nie swoje, niczyje!
Dlaczego nie możesz zabrać mu prawa?
Niech ignorancji zazna, niech Przestrzeń zbada.
Nie zabierzesz mu Woli, niech sam się dowie ...
Dlaczego Przestrzeń, Przestrzenią się zowie ...
Taki jest właśnie warunek egzystencji w Przestrzeni.
Swiadomie przerwać wstęge zieleni."
"Przestrzeń między materią a wolą istnienia.
Przestrzeń, o której śnią wszystkie Stworzenia.
Ta Przestrzeń egzystuje, ale jej nie ma ...
W Przestrzeni tej cisza cały czas gości.
Tańczy z dźwiękiem tango wolności.
Przestrzeń wręcza Ci ornament czystości ...
Musisz go przyjąć, na palec załozyć.
Ciszy przysięge wierności złożyć.
Taki warunek, egzystencji w Przestrzeni.
Przerwać wstęge zieleni ...
Czy warto zamienić rzekę na zatracenia jezioro?
Czy można porównać ze sobą Ciszę i horror?
Brak zrozumienia, ta ciągła niepewność...
Myślisz, że możesz ignorować inne Stworzenia?
W Bycie zamknięty sam Nim się stajesz,
Chęci Zrozumienia siebie samego zaprzedajesz.
Nie myślisz, bo po co? Lepiej być idiotą.
O dziwo - masz rację. Nie szukaj oświecenia.
Opisz wspomnienia.
Bo skończysz jak ja, pisząc o Chaosie i jego żonie.
Przestrzeni, która Cię i tak nie pochłonie ...
Bo to jest warunek egzystencji w Przestrzeni.
Przerwać pieprzoną wstęgę zieleni ...
Jak? - Ja się pytam, Byt może decydować?
Od kiedy jest Mu pisane swoje wstęgi malować?
Nie Jego to sprawa! Niech tylko żyje!
Dlaczego pozwoliłeś Mu ingerować?
W losy nie swoje, niczyje!
Dlaczego nie możesz zabrać mu prawa?
Niech ignorancji zazna, niech Przestrzeń zbada.
Nie zabierzesz mu Woli, niech sam się dowie ...
Dlaczego Przestrzeń, Przestrzenią się zowie ...
Taki jest właśnie warunek egzystencji w Przestrzeni.
Swiadomie przerwać wstęge zieleni."
"Prośba"
Nie jest tak piękny jak osoba, która mnie do niego natchnęła, ale i tak warto go zamieścić. Pozdrowienia dla natchnienia. :P
"Więc proszę uniżenie, bądź mym natchnieniem,
Bądź pośród ciszy kojącym wspomnieniem,
Bądź cichym nadziei strumieniem,
Bądź niegasnącym, błękitnym, płomieniem.
Bądź zieloną wstęgą nadziei,
Bądź pięknem kroczącym w nieskazitelnej bieli,
Bądź dniem szarym następującym po niedzieli,
Bądź dźwiękiem, który mnie onieśmieli,
Bądź lilią na tafli błękitu,
Bądź różą wyjętą spod prawa rozkwitu,
Bądź mi oksygenem, bądź mym natchnieniem..."
Napisałem go prawie całego na jednym tchu, na jednej myśli. Takie mocne to natchnienie czasem bywa.
"Więc proszę uniżenie, bądź mym natchnieniem,
Bądź pośród ciszy kojącym wspomnieniem,
Bądź cichym nadziei strumieniem,
Bądź niegasnącym, błękitnym, płomieniem.
Bądź zieloną wstęgą nadziei,
Bądź pięknem kroczącym w nieskazitelnej bieli,
Bądź dniem szarym następującym po niedzieli,
Bądź dźwiękiem, który mnie onieśmieli,
Bądź lilią na tafli błękitu,
Bądź różą wyjętą spod prawa rozkwitu,
Bądź mi oksygenem, bądź mym natchnieniem..."
Napisałem go prawie całego na jednym tchu, na jednej myśli. Takie mocne to natchnienie czasem bywa.
"Do Ciebie"
Miłosny. Bardzo lubię pisać miłosne, polecam spróbować. Ten nie jest tak dobry, moim zdaniem, jak reszta miłosnych, ale ma swój urok. Oto przed państwem, stylizowany na tekst piosenki, kolejny wiersz.
"Nie mogę już milczeć,
powiedzieć Ci muszę,
co myślę o Tobie,
bez Ciebie się duszę.
Gdy jesteś, tu, przy mnie,
ułatwiasz mi bycie.
Wtedy pragnę oddychać,
wtedy mam wolę przeżycia.
Chcę Cię dotykać,
powiedzieć Ci wszystko,
Bo po prostu nie zniosę
Siedzenia już cicho!
Ja muszę powiedzieć,
Ja muszę wykrzyczeć.
Uczucia do Ciebie
przecież nie zduszę!
I stanę przed Tobą,
spojrzę Ci w oczy,
I powiem, co myślę -
- przerwę tę ciszę!
Rzeknę Ci wtedy
jak bardzo mi zależy,
żebyś była szczęśliwa
i już nie cierpiała.
Zaopiekować się sobą
wreszcie mi dała.
Bez Ciebie żyć nie mogę,
ciągle gubię mą drogę.
Nie wiem, ile tak zdołam,
egzystencji namiastki,
smutny ciągnąć procedur,
gdy istnienia twojego jestem świadomy,
a mimo to bez Ciebie być zmuszony.
Więc proszę, wysłuchaj.
I powiedz, że wiesz, że rozumiesz.
Że uczucie moje odwzajemnić umiesz..."
"Nie mogę już milczeć,
powiedzieć Ci muszę,
co myślę o Tobie,
bez Ciebie się duszę.
Gdy jesteś, tu, przy mnie,
ułatwiasz mi bycie.
Wtedy pragnę oddychać,
wtedy mam wolę przeżycia.
Chcę Cię dotykać,
powiedzieć Ci wszystko,
Bo po prostu nie zniosę
Siedzenia już cicho!
Ja muszę powiedzieć,
Ja muszę wykrzyczeć.
Uczucia do Ciebie
przecież nie zduszę!
I stanę przed Tobą,
spojrzę Ci w oczy,
I powiem, co myślę -
- przerwę tę ciszę!
Rzeknę Ci wtedy
jak bardzo mi zależy,
żebyś była szczęśliwa
i już nie cierpiała.
Zaopiekować się sobą
wreszcie mi dała.
Bez Ciebie żyć nie mogę,
ciągle gubię mą drogę.
Nie wiem, ile tak zdołam,
egzystencji namiastki,
smutny ciągnąć procedur,
gdy istnienia twojego jestem świadomy,
a mimo to bez Ciebie być zmuszony.
Więc proszę, wysłuchaj.
I powiedz, że wiesz, że rozumiesz.
Że uczucie moje odwzajemnić umiesz..."
"Bez nazwy"
Taki bezimienny, który ułożyłem na historii. Nie, żeby lekcja była nudna...
"Chciałbym zanurzyć się w morzu wspomnień twych,
przewertować stronice świadomości twej,
Zrozumieć naturę myśli twych,
wypełnić tę pustkę w sercu mym
I pojąć, dlaczego właśnie My.
Tak bardzo chciałbym poznać Cię,
W ciemności siedzę sam,
bez Ciebie, nie wiem, co robić mam
dlaczego, powiedz, dlaczego jestem sam?
W kącie zmuszony siedzieć jam.
Nie rozumiem zasad panujących tam
No, powiedz, dlaczego właśnie ja?
Co za przekleństwo spotkało mnie!
Czym zawiniłem ? Pytam Cię!
Odpowiedz mi, no proszę Cię ...
Dlaczego milczysz ... czyżby nie było Cię?"
25.10.2010
"Chciałbym zanurzyć się w morzu wspomnień twych,
przewertować stronice świadomości twej,
Zrozumieć naturę myśli twych,
wypełnić tę pustkę w sercu mym
I pojąć, dlaczego właśnie My.
Tak bardzo chciałbym poznać Cię,
W ciemności siedzę sam,
bez Ciebie, nie wiem, co robić mam
dlaczego, powiedz, dlaczego jestem sam?
W kącie zmuszony siedzieć jam.
Nie rozumiem zasad panujących tam
No, powiedz, dlaczego właśnie ja?
Co za przekleństwo spotkało mnie!
Czym zawiniłem ? Pytam Cię!
Odpowiedz mi, no proszę Cię ...
Dlaczego milczysz ... czyżby nie było Cię?"
25.10.2010
Reason To Live
Nie umiem dobrze angielskiego, ale te błędy mnie często śmieszą. Pierwsze dzieło, do wesołych nie należy.
Troszkę tam poprzeklinałem, więc... Wiecie. ;)
"There's a moment in my ...
In my pointless life ...
A moment in mine ...
A moment' out of time.
In this moment i feel ...
like there isn't ...
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to live my pointless life!
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to be' longer exist!
In this moment i don't ...
I don't understand ...
Why I'm here and who am I?
There's a battle in me ...
In my eternity ...
About where is up and where is down.
About sun at the sky 'n' about blood at my hand's.
About music i hear, about my own thought's.
About ...
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to live my pointless life!
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to be' longer exist!
In this moment i think,
" Is it worth to live? "
I could kill myself,
I don't have to live.
Cause there isn't ...
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to live my pointless life!
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to be' longer exist!
Then someone talking to me,
and I stop to think ...
That moment is gone,
I'm not thinking on ...
I'm trying to live
like i have an ...
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to live my pointless life!
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to be' longer exist!
Well, i'm living like ...
like a piss of shit ...
And i don't think I ...
have that little thing,
Little fucking reason to LIVE!"
Ogólnie rzecz biorąc jest to mój pierwszy twór. Jest w języku nie znanym mi tak dobrze, jak polski, ale... Pierwszego razu się nie zapomina, co? Fajnie czasem wrócić do tyle wyrażających słów, które przecież sam układałem.
Troszkę tam poprzeklinałem, więc... Wiecie. ;)
"There's a moment in my ...
In my pointless life ...
A moment in mine ...
A moment' out of time.
In this moment i feel ...
like there isn't ...
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to live my pointless life!
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to be' longer exist!
In this moment i don't ...
I don't understand ...
Why I'm here and who am I?
There's a battle in me ...
In my eternity ...
About where is up and where is down.
About sun at the sky 'n' about blood at my hand's.
About music i hear, about my own thought's.
About ...
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to live my pointless life!
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to be' longer exist!
In this moment i think,
" Is it worth to live? "
I could kill myself,
I don't have to live.
Cause there isn't ...
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to live my pointless life!
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to be' longer exist!
Then someone talking to me,
and I stop to think ...
That moment is gone,
I'm not thinking on ...
I'm trying to live
like i have an ...
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to live my pointless life!
Really reason to breath,
Really reason to live,
Really reason to be' longer exist!
Well, i'm living like ...
like a piss of shit ...
And i don't think I ...
have that little thing,
Little fucking reason to LIVE!"
Ogólnie rzecz biorąc jest to mój pierwszy twór. Jest w języku nie znanym mi tak dobrze, jak polski, ale... Pierwszego razu się nie zapomina, co? Fajnie czasem wrócić do tyle wyrażających słów, które przecież sam układałem.
Początek.
Znacie to uczucie, kiedy coś wam dobrze wyjdzie i jesteście z tego niemal dumni?
To uczucie, kiedy, mimo że nikt inny tego nie dostrzega wy jesteście jednak szczęśliwi z powodu jednej, małej rzeczy jaką jest wasze dzieło, wasz sukces, lub wasze wspomnienie?
Pewnego wieczoru, właściwie to w nocy, wzięło mnie na napisanie tekstu. Miał być to tekst dla mojego brata i dla mojego przyjaciela. Obydwaj są zajebistymi gitarzystami (pozdro dla was, chłopaki! :P).
Miałem wtedy w swoim życiu taki okres, że słuchałem muzyki tylko i wyłącznie z tekstem w języku angielskim. Zacząłem więc pisać w tym, tak często wtedy przeze mnie używanym, języku. Po jakimś czasie szczyciłem się pierwszym dziełem. Po jakimś czasie mogłem pokazać znajomym pierwszy twór. Nie myślałem tylko wtedy, że pierwszy nie znaczy ostatni... Dziś piszę prawie codziennie. Piszę, kiedy po prostu czuję, że muszę. Ciekawe, czy to właśnie nazywamy nałogiem i czy... no cóż, czy jeśli tak, to czy jest to zły nałóg? Zapraszam do lektury i pozdrawiam,
pełen zaufania Morris
To uczucie, kiedy, mimo że nikt inny tego nie dostrzega wy jesteście jednak szczęśliwi z powodu jednej, małej rzeczy jaką jest wasze dzieło, wasz sukces, lub wasze wspomnienie?
Pewnego wieczoru, właściwie to w nocy, wzięło mnie na napisanie tekstu. Miał być to tekst dla mojego brata i dla mojego przyjaciela. Obydwaj są zajebistymi gitarzystami (pozdro dla was, chłopaki! :P).
Miałem wtedy w swoim życiu taki okres, że słuchałem muzyki tylko i wyłącznie z tekstem w języku angielskim. Zacząłem więc pisać w tym, tak często wtedy przeze mnie używanym, języku. Po jakimś czasie szczyciłem się pierwszym dziełem. Po jakimś czasie mogłem pokazać znajomym pierwszy twór. Nie myślałem tylko wtedy, że pierwszy nie znaczy ostatni... Dziś piszę prawie codziennie. Piszę, kiedy po prostu czuję, że muszę. Ciekawe, czy to właśnie nazywamy nałogiem i czy... no cóż, czy jeśli tak, to czy jest to zły nałóg? Zapraszam do lektury i pozdrawiam,
pełen zaufania Morris
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)