"W niczym przezielony zew
dociera do mych uszu ich śpiew.
Nie ludzi i nie ptaków,
lecz liści i kwiatów.
Wyszeptane melodie głoszą,
iż pewnego dnia bezksiężycową nocą
splączą się ze sobą w tańcu krwawym
nadgarstek lewy z nadgarstkiem prawym.
Że nie będzie mi żal niczego,
gdy dokonam żywota swego.
Szepty nawet wysuwają przypuszczenie,
że inni zrozumieją moje marzenie.
Mówią, że mi się uda.
Że to moja ostatnia próba.
Dlatego cieszę się, gdy czuję zew
spadających Białych Liści z drzew."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz