Zaciągnęliście się kiedyś powietrzem porannym, młodszym niźli pierwsze autobusy dzienne, młodszym niźli pierwsze siwe kłęby palonego tytoniu i młodszym niźli pierwszy ptak mający swój dziób otworzyć nie wiadomo dla kogo po to tylko żeby śpiewać, czy też gwizdać swoją nie obchodzącą nikogo, jeśli się zastanowić, całkiem ładną melodię?
"Nie śpię po nocach okłamując siebie,
że nie potrzebuję i nie pragnę,
nie muszę mieć Ciebie,
twojego uznania nie łaknę.
Kłamstwo to w zenicie mnie trzyma,
widzę co się dzieje,
wiem, gdy muzyka się zatrzyma,
spłoną spalone nadzieje
wpadając do sadzawki,
obracając się w bieli idei
postrzępione myśli - skrawki
tego co nas od ongiś dzieli.
Zgubiony między chwilą,
nocną marą opętany
przykryty mogiłą,
i niczym obłąkany
myślę dnia każdego,
nie co robić,
lecz jak dokonać tego.
Pozwól mi me myśli zdobić,
pozwól na nowo wyobrazić sobie
Twego głosu brzmienie,
pozwól ciąć w swej ozdobie,
niech palcami spłyną krwi strumienie
kończąc niezrozumiałe światłu dźwięki
niech doprowadzą do kolizji
zapomniawszy lęki
mojej i Twojej wspólnej wizji
gdy ja zgubiony między chwilą,
nocną marą opętany
przykryty mogiłą,
i niczym obłąkany
będę myśleć dnia każdego,
nie co robić,
lecz jak dokonać niemożliwego."
A żałujcie, bo jest całkiem fajnie.
wtorek, 21 czerwca 2011
niedziela, 12 czerwca 2011
"Każdego dnia"
Fantazja, na koniec której dałem się ponieść natchnieniu, czy czemuś, czego o tej porze nie potrafię nazwać. Nie jest to głoskowiec, ale chciałem z tego miejsca podziękować kumplowi, który ma nową gitarę, bo gdyby nie on nie napisałbym go. Wszak pożyczył mi długopis. :D
natchnienie we mnie reanimujesz,
by z chwilą, gdy pozbawisz mnie Twego uśmiechu
zainicjować wstrzymanie niepewnego oddechu.
Każdego dnia, kiedy błękit Twoich źrenic
oglądać mi pozwalasz i cenić
udowadniasz mi po raz wtóry,
żem niemądry gdym ponury.
Każdego dnia, kiedy głębię Twych włosów pozwalasz ująć w me dłonie
czuję jak euforia we mnie płonie
na zmianę szepcząc i wrzeszcząc nieskładne słowa
udowadniając mi, że nie wiem czym jest odmowa.
Każdego dnia, kiedy zapach swój bliskością niesiesz,
swe myśli z moimi pleciesz
podzielając moje intencje
pogłębiasz mą inwencję.
Każdego dnia, kiedy na Twej szyi pocałunki pozwalasz mi składać
zachęcasz, by lekkość do czynów dodawać,
uczysz namiętności
doprowadzając do euforii skrajności.
Każdego dnia, kiedy moje dziecinne przyzwyczajenia witasz słonecznym uśmiechem,
zachęcasz niespokojnym, płytkim piersi oddechem,
by rozgrzane Twe ciało dotykać,
gdy Ty oczy będziesz zamykać.
Każdego dnia, kiedy najskrytsze sfery ciała Twego
pozwalasz i zachęcasz bym otoczył opieką dotyku podnieconego
stajesz się dla mnie po raz wtóry
boginią piękna i natury.
Każdego dnia, kiedy Twe dłonie z mymi złączone
sięgają po wspólną koronę
wiem, co myślę i czuję,
wiem, co mnie spełnia i raduje.
Każdego dnia, kiedy serce swe przede mną eksponujesz
pragnienie i szept bezsprzecznie we mnie kreujesz
i czekasz na moją reakcję
na tę odwieczną prowokację.
Każdego dnia, który spędzamy wspólnie
emocje skaczą we mnie tłumnie
i gdyby nie Ty, Ty i Ty w obficie
już dawno znalazłbym się w niebycie.
Kocham Cię nad życie."
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)