Moje wstydem splątane usta i powieki
Gdy króluje we mnie nienawiść do księżyca,
A każda sekunda zdaje się trwać jakby wieki.
Moje kończyny pęta przejmujący chłód,
By myśli moje jakby liście obróciły się w brud.
Światła gasną.
Barwy blakną.
Otula mnie cisza i spowija cień.
Upadam i wrzeszczałbym, gdybym miał czym.
Każdej nocy ciszy śpiewam hymn.
Znów w koszmarny zapadam sen.
Bez siły i mocy zamykam me oczy
I odwracam umysł na granitowe sklepienie.
Spaliłem każde me marzenie.
Na dnie umysłu za papierowymi drzwiami
Trzymam najskrytsze pragnienie z kwiatami.
Migdałowe oczy i czarny atrament
Na płótnie mych snów wprowadzają zamęt.
Niezrozumiałe słowa i sprośna umowa.
Będę bogiem póki mam as w rękawie.
Każdej nocy umieram od nowa,
Lecz już nigdy nie usnę na jawie."