Nie nadałem tytułu. Nie mogłem się skupić, mając w głowie spotkanie z nią. :)
To nie blog. Nie napiszę więc, co czuję. Nie powiem, o czym rozmawialiśmy. Nie powiem, co widziałem w jej oczach. Nie wyleję bezpośrednio swoich myśli i nie przyznam się do uczuć. Chyba wszyscy już trochę mnie znacie (albo znacie kit, który próbuję wam wcisnąć) i wiecie, co się święci.Wyjątkowo polecę wam dzieło innego autora. Kocham (pozdrawiam małe, czarne fruwajątko :*) ten utwór i wy też powinniście spędzić z nim trochę czasu, o.
"Roześmiane oczy nocą otulone
szmaragdowym blaskiem wabią mój wzrok.
Zmęczone piękno niewytłumaczone
zagina i łamie mój krok.
Zaklęte w biały kwiat
złociste bursztynu płomienie
odcisnęły w mej myśli znak,
z nici utkane pragnienie.
Słońcu siostra na nieboskłon wyniesiona
w mej myśli jej imię trwale wypalone,
lecz nie mogę ująć jej w ramiona,
gdyż zostałyby spalone."